wszystko im skakało i trzęsło się jak
wściekła galareta, a
od czasu do czasu z hukiem
przejeżdżał train i zostawiał na torach
ślady parującego, czerwonego jednakniegówna.
PANI BOSKA: wie pani, ja swoją też threw
away. małe to takie i płeć słaba, a wrzeszczało,
wrzeszczało chyba na brain miało jakiś damage.
w końcu się umarło
jak umarte, to umarte niech się uczy.
po to się żyło,
nie?
ELŻBIETA: a ty, mummy, powiedz proszę
do you pamiętasz jak ten świat
PANI: oh, pociąg nasz, jebany runs at teraz!
piotr stał i mu stał.
z chęcią pokazałby na co go stać, ale
musiał jeszcze swoje odstać,
zanim otworzą przed nim heavena.
ruszył wzdłuż torów i pozbierał to co
przeoczyły. w gruncie rzeczy da się z
tego wyżyć, a czasem, nawet zjeść miał co.