do Ciebie tylko będę jak odużona wzdychać <br />
do księżyca? <br />
To dobrze, bo ja bym chyba Ci wszystko przebaczyła, <br />
kiedy tak na mnie patrzysz jak na jabłko obmywane <br />
Twym nieśmiałym uśmiechem. <br />
Proszę zacznij mi znów szeptać do ucha, <br />
ale tak aby przez jego prostotę przebijała jego intymność. <br />
Możesz mi też powiedzieć jak mam na Ciebie patrzeć? <br />
A w ten sam sposób jak wtedy gdy pierwszy raz <br />
poszliśmy na spacer w myślach z czułoscią <br />
trzymając się za ręce? <br />
<br />
Czy to nie wtedy w zamyśleniu chłonęłam <br />
każdą nutę Twego głosu? <br />
Naprawdę robiłam to aż tak sugestywnie? <br />
A Ty, co sobie wyobrażałeś gdy tak chłonęłam <br />
<br />
Twoją bliskość cała soba? <br />
Rozumiem z trudem koncentrowałeś się <br />
na swoich słowach nie mogąc oprzeć się <br />
pokusie nieustannego patrzenia w moje oczy. <br />
<br />
Prowadziłeś mnie, a ja szłam prowadzona <br />
dźwiękiem Twego usmiechu. <br />
Mój uśmiech jest śliczny? <br />
Przecież wiesz, że to Ty sam go wybrałeś <br />
i jesli już to chyba tylko tych gwiazd na niebie <br />
sprawka, że nasze zmysły idealnie się połączyły <br />
niczym kawa ze śmietanka. <br />
I nie wstydźmy się tego faktu wykorzystać <br />
do ostatniej sekundy. <br />
Zreszta mój usmiech zawsze jest taki sam. <br />
Albo deszczowy jak ponury dzień za oknem, <br />
albo słoneczny niczym zapach trawy na wiosnę. <br />
A czy moja nieśmiałość zawsze graniczy <br />
z niezaspokojeniem? <br />
Zazwyczaj, choć może nie zawsze ma tak <br />
intensywny zapach białego wina. <br />
Za to tak intensywny abyś mógł zamykając oczy <br />
widziec każdy najdrobniejszy zarys mego ciała? <br />
W takim razie ja jestem winem, a Ty kieliszkiem, <br />
który to noc rozgrzewa w swych dłoniach. <br />
By potem móc wylać na siebie nasza tęsknotę <br />
za swoimi zaspakajajacymi się wzajemnie <br />
wzruszonymi oddechami. <br />
<br />
I wiesz, pod Twoim spojrzeniem nie czuję się <br />
jak zwyczajna dama, lecz jak dama w wianku <br />
z stokrotek podarowanym jej przez ukochanego, <br />
z troskliwością wkładajacego go na jej skronie <br />
i z opiekuńczym pocałunkiem pozostawionym <br />
na jej czole. <br />
Nie proszę Cię, nie zamykaj oczu nie chciałabym <br />
aby Twe spojrzenie jakkolwiek się zmieniło. <br />
Zgadasz się? Och. Więc i na to się zgadzasz? <br />
Więc nie patrz na mnie, ale spróbuj spojrzeć w moje <br />
myśli i spróbuj ich dotknać. <br />
Ale tak jak na świece porozstawiane wokół domu <br />
w letni wieczór. <br />
Niech cisza wtedy będzie namalowana sentymentalną <br />
melodią delikatnie i czule wyszarpywaną z gitary. <br />
A dzwoneczki powojnikaniech nie przestają cichutko <br />
dźwięczeć w rytm szumiących gdzies w trawie naszych <br />
szeptów. <br />
Bo przecież coś takiego we wspólnych myślach <br />
zdarza się raz na całe życie i nie da się tego powtórzyć <br />
w ciągu kilku dni. <br />
<br />
Tak w myślach. Bo to w nich po raz pierwszy <br />
do siebie się przytuliliśmy i przez dluższy czas <br />
nie mieliśmy odwagi wykonać żadnego ruchu, <br />
aby nie zburzyć intymnosci tej niemej chwili. <br />
Dopiero po chwili odważyłam się z zawstydzeniem <br />
wypowiedzieć Twe imięi dotknać Twego rozpalonego policzka. <br />
Chwyciłeś wtedy moją dłoń w swoją i pozwoliłeś <br />
aby moje usta jej dotknęły naznaczając ja już <br />
na zawsze ciepłem mego oddechu. <br />
Wtedy to wsunąłeś swoje palce w me włosy <br />
i wreszcie zdecydowałeś się złożyć na nich swój <br />
pachnacy miodem pocałunek. <br />
Ja z kolei zostawiłam swój odmieniony słońcem dotyk <br />
na Twoim ramieniu. <br />
Poprosiłeś mnie wtedy abym zwolniła i dotykała Cię <br />
tak jakbym od poczatku Cię chciała namalować. <br />
I oboje żałowalismy, że ta chwila jest jak świeca, <br />
która powoli topnieje. <br />
Ale obiecaliśmy sobie, że już w krótce zapalimy <br />
nową i znów wtedy będzie tak jak teraz. <br />
<br />
Usiadłam kładąc głowę na Twych kolanach <br />
i pozwolilam Ci zaopiekować się moimi włosami, <br />
które pod Twoim dotykiem nabrały pełnego blasku. <br />
Zaśmiałam się gdy kosmykiem połaskotałeś mnie <br />
w policzek i to wtedy w myślach szepnąłeś mi, <br />
że czujesz jak niezwykle wrażliwe stają się Twe dłonie, <br />
lecz tylko pod dotykiem mojego ciała. <br />
Przyłożyłeś mi wtedy palec do ust i tym samym <br />
poprosiłeś abym Ci dała kilka swych wrażliwych <br />
dźwięków bicia mego serca. <br />
Więc z wypiekami na policzkach zrobiłam to, <br />
A Ty zapytałeś mnie, czy ten księżyc byłby <br />
do czegoś takiego zdolny. <br />
I nie mogąc znaleźć odpowiednich słów... <br />
Jedyne, co mi pozostało, to w milczeniu <br />
zaprzeczyć ruchem głowy. <br />
Nie. On jest zbyt naiwny. <br />
Zbyt prostolinijny aby mógł zrozumieć ogromną <br />
wyjatkowość tak małej iskierki leżacej na dnie <br />
naszych młodzieńczych serc. <br />
Twierdzisz, że ludzie mogą dzielić się z nim wszystkim? <br />
Ale kimś z kim ma się te same myśli nie można się dzielić, <br />
bo słowa tej osoby I myśli o sobie chce się mieć <br />
tylko dla siebie. <br />
Tak jak każdy centymetr ciała chłonięty wzrokiem <br />
z za mgiełki konwaliowych perfum. <br />
A zatem? <br />
<br />
Tak. Chyba tak księżyc wie o nas tylko tyle, <br />
co my sami potrafimy się dowiedzieć o sobie <br />
samych i nigdynie zdoła wyrazić moich uczuc, moich słów <br />
i doznań, których nie umiemy wypowiedzieć wprost. <br />
Bo chcę abyś tylko Ty o nich wiedział. <br />
Przecież ten księżyc nawet nigdy nie pyta <br />
kiedy my płaczemy, tylko bezlitośnie tego słucha <br />
więc opowiedzenie mu o sobie byłoby wręcz <br />
niemożliwe. <br />
On nawet nie zdaje sobie sprawy jak trudno <br />
jest powiedzieć, co się czuje gdy nie wie się <br />
jak to zrobić. <br />
On nigdy nie zrozumie, że za każdym razem <br />
gdy wypowiadasz me imię serce mi rozkwita <br />
jak biała różyczka o wschodzie słońca. <br />
Spójrz. Już chyba się na mnie obraził, <br />
ale czyż prawda sama w sobie nie jest czysta? <br />
Czy mi się zdaje, czy jakby go odrobinę ubyło? <br />
No bo spójrz jak on delikatnie się kołysze, <br />
a wraz z nim wszystkie gwiazdy na niebie. <br />
A każdy z tych leciutkich ruchów wywołuje we mnie <br />
westchnienie podziwu nad tym jak on tak nie wstydzi się <br />
obtańcowywać te wszystkie niczego nieświadome gwiazdki. <br />
A każda z nich naiwnie pewnie myśli, że ma go <br />
tylko na wyłączność. <br />
<br />
W myślach ściskam ukochanego za rękę <br />
aby oni wiedzieli, że dzisiaj tańczą tylko dla nas. <br />
Może jutro, może pojutrze już nie, ale dzisiaj tak. <br />
Tak mimo, że siedzisz obok mnie czuję Cię <br />
w sobie jak każdą kroplę ciepłej herbaty <br />
napełniasz dzban mej duszy po brzegi. <br />
Zwycięskim gestem otacza mnie ramieniem. <br />
Jego palce pieszczą me włosy niczym promyki <br />
zachodzacego słońca nucącego sobie do snu <br />
jakąś sobie tylko znaną melodię tylko w sobie <br />
znanym języku. <br />
Teraz Ty kierujesz każdym mym ruchem, <br />
a ja kieruję swa dłoń za Twymi chłopięcymi gestami. <br />
Księżyc jest bliżej, jakby coraz bliżej. <br />
Zaczekaj księżycu, dlaczego nie pozwolisz nas zaprosić <br />
do swojego tańca? <br />
<br />
Obrażeni na niego kładziemy się na łóżku <br />
i nie tracąc czasu usiłujemy policzyć gwiazdy póki <br />
nie znikna rozpedzone przez rozchichotane <br />
obłoki dnia codziennego. <br />
Spogladam na Ciebiei pośpiesznie kieruję wzrok <br />
w niebo chwytasz mnie za rękę i oboje na siebie <br />
spoglądamy by tym razem wspólnie spojrzeć w niebo. <br />
Twoja ciepła dłoń nie daje mi się poruszyć. <br />
Wstrzymuję oddech, mocniej ściskasz mnie <br />
za rękę i już powoli nachylasz sie nade mna powoli <br />
napajając me usta wilgocią wiśniowego pocałunku. <br />
Taki jeden długi pocałunek trwający kilka sekund. <br />
Czyżby to był ten kluczyk dzięki któremu zdołalismy <br />
przed sobą obnażyć intymność swoich myśli? <br />
Usmiechnął się do mnie opiekuńczo i nasze usta <br />
zaczęły ze soba tańczyć ledwo się ze soba stykając. <br />
On wypowiedział me imię, a ja Jego. <br />
To już nie namiętny pocałunek lecz czułe <br />
i słodkie kroki ku wzlatującym w nas westchnieniom. <br />
Ale w końcu ciemność przysłoniła nasze ciała. <br />
Spojrzeliśmy w górę. <br />
Lecz po księżycu już tylko cień pozostał. <br />
<br />
Dlaczego poszedłeś? <br />
Smutno nam będzie bez ciebie. <br />
Och. Zawsze jesteś taki gwałtowny i budzi się w tobie <br />
jakis zły chochlik. <br />
W takim razie może to dobrze, że sobie idziesz. <br />
Nie chcę abyś myslał, że ludzie wzdychają do ciebie <br />
tylko dlatego, że szukają w tobie pocieszenia. <br />
I przestań zachowywać się tak jakbyś był aktorem <br />
grającym w oklepanej komedii, bo banały mnie nudza. <br />
<br />
Przepraszam ukochany. <br />
Nie zamierzam już do niego wzdychać, może faktycznie <br />
on jest dla wszystkich ludzi? <br />
Za to Twoje usta są pełne szampańskiego nektaru <br />
wypełnionego mym spojrzeniem. <br />
I niech takie pozostaną. <br />
Może nie do jutra, może nie do pojutrza, <br />
ale napewno dzisiaj. <br />
I znów trzymamy się za ręce od nowa licząc gwiazdy <br />
na niebie w myślach.