w naszych sercach, które <br />
za każdym razem swoją <br />
tajemniczością zapraszają <br />
do tańca. <br />
W poniedziałek granatowe <br />
bo nigdy nie wiadomo, czy gwiazdy <br />
sprostają wyzwaniom dnia codziennego. <br />
We wtorek są cytrynowe jak soczysty <br />
smak soku cytrusowego, bo dają <br />
nadzieję na choć odrobinę wytchnienia <br />
w tej pędzącej kuli zwanej czasem, <br />
co przecieka przez palce niczym <br />
chwile spędzone na słuchaniu ulubionej <br />
muzyki, bo ona płynie i płynie, <br />
a tak by się chciało dalej i dalej. <br />
<br />
W środę są niebiesko-czerwone, <br />
bo niezdecydowane jak błękit obłoków, <br />
które nie wiedzą, czy chcą mieć <br />
uczucia tak jak ludzie, czy chcą być tylko <br />
chmurami czasem uwielbianymi, <br />
czasem przeklinanymi. <br />
W czwartek mają na sobie <br />
czarno-białe kraciaste sukienki <br />
by móc zadowolić rozkapryszone gusta <br />
każdej godziny dnia nie mającej ułożonej <br />
ani muzyki, ani słów piosenki z tandetnymi <br />
myślami puszczanej do znudzenia <br />
do smętnej melodii. <br />
<br />
Piątkowe są jak guma balonowa <br />
smakująca tak samo wieczorami <br />
spędzonymi w wesołym miasteczku <br />
mimo upływu lat i nadal tak samo <br />
realna jak wtedy gdy dzieliłeś się <br />
nią po raz pierwszy ze swoim <br />
przyjacielem. <br />
Sobota o kwaskowatym smaku <br />
miodowych różyczek herbacianych <br />
obsypujących swoimi śladami <br />
każdą kroplę deszczu w jesienny dzień <br />
i każde źdźbło zieleniącej się trawy <br />
w letni niczym nie zmącony dzień. <br />
I wreszcie ta wcale nie ostatnia niedziela <br />
brązowiutka jak ten pluszowy misiaczek, <br />
z którym co noc kładziesz się do łóżka <br />
i któremu szepczesz nie tylko <br />
"Dobranoc" ale i zwykłe swoje <br />
tajemnice do uszka. <br />
By obudzić się i przez te marzenia <br />
już nigdy nie zaznać spokoju.