tak powstaje
podnosi się wolno
wręcz prawie wciąż jakbym siedziała
spała
mały okruszek poczwarka dziewczynka
patrzy w niebo
wyciąga rączkę
jakby chciała coś sięgnąć
osiągnąć
wstaje
rozgląda się łapczywie
prostuje się
patrzy już przed siebie raczej
ręce zastygłe w ciągłym ruchu
zaczynają pomału opadać coraz niżej
by po tych czterdziestu latach
opaść do końca
w bezradność
teraz już tylko patrzy wstecz
oczami duszy zmęczonymi
bo wzrok
spod na wpół przymrużonej powieki
utkwiony od czasu jakiegoś
tak mniej więcej w prawym dolnym rogu pustki
pustka rośnie
nabrzmiewa
i pęka
ręce wdłuż ciała ułożone
i tak życie się kończy
....