By utrzymały ciężar wygłaszanych blag
Drga w gardle szereg strun nieświadom kaźni
Bezmyślnie wykonując rozkaz niczym kat
Ten kto w łachmanach nie ma wstępu na salony
Niech sobie kopie na pustynnej fałdzie grób
Nikt nie jest w stanie okiem zbadać rodowodu
Włożysz pstrokatą szatę będzięsz dla nich swój
Szafując kłamstwem możesz sam siebie okłamać
Zdążyć zatęsnić do obrazu zmyślonego
Staniesz przed lustrem to odbije postać błazna
W przyciasnym stroju Henryka Walezego