przez uczucia co wiarę skruszyły
i cisnęły mnie na kolana
ciche słowa serce zbudziły
czy pozwolisz by fałsz i obłuda
twoje życie w pył obróciły
trzeba powstać z kolan i walczyć
trzeba walczyć choć braknie siły
tak jak kwiat po burzy gradowej
kiedy słońce łodygę wysuszy
znowu dumnie unosi głowę
żeby pięknem niebo poruszyć
tak i ja powstałem z kolan
z łez otarłem zmęczone powieki
uciszyłem burzę w sercu
i cisnąłem słabość do rzeki
Chociaż piór mi w skrzydłach brakuje
a koszula została splamiona
w błękit nieba znów poszybuję
przecież po to podniosłem się z kolan