raz bardzo śmiało, raz skrycie,
tańczy beztrosko jakby w białym puchu
moje w nich wierne odbicie.
Tam pocałunek z ciepłym spływa dreszczem,
sącząc rozkoszy tę chwilę,
pod nami łąka, jaśminowe wzgórze
a wznoszą nas skrzydła motyle.
Ponad obłoki,ponad nagie gwiazdy
w drżące,wilgotne storczyki,
z cichym westchnieniem co dotyka nieba
powieki wolno przymykasz.