które oświetlić drogi nie potrafi,
brudnym oddechem i wiarą popiołu
chce by jej imię z dumą godnie sławić.
Bezskrzydły orzeł gniazdo pozostawił,
gdzie biały ranek głodne budzi dzieci,
co dzień po sośnie wspina się ze łzami,
nie mogąc w niebo jak przed laty wzlecieć.
Wyrosną skrzydła, nie dziś, może jutro,
złoty pentagram spadnie z wielkim hukiem
mącąc na chwilę czystej wody lustro
osiądzie na dno nie mogąc nic zbrukać.
A wtedy bory jak niegdyś zaszumią,
korona będzie znała swoje imię
i tylko olchy gniew niesłuszny stłumią
a orle dzieci znowu będą silne.