patrzył z daleka.
Z okien autobusów, po pracy
i z przypadkowych balkonów.
I kiedyś ten list przyniosę we śnie,
bo dziś to jakby cień się zaciskał na szyi.
Teraz gubię się i zdejmuję z pleców
wzrok niedoszłych matek.
Wiem już na czym polega
pełnia zaufania.
To worki z twoimi zabawkami
żeby się nie śmiały po domu.