Te wieczory, melancholie
Żył korzeniem wrosnąć w ziemię
Czerpać jak wodę euforię
Wystrzelić rąk gałęziami
Zagarniać i chwytać słońce
Tańczyć z wiatrem, głupio tańczyć
Rzucić się w życie tętniące
Szeleścić zielonym śmiechem
Zimna i deszczu się nie bać
Pędzić wciąż wyżej i wyżej
Zbliżać się ciągle do nieba