jak wicher przez uchylone okno
przewróciłaś wazon z zasuszonymi kwiatami
cisnęłaś w kąt zadeptane kapcie
menu następnej chwili
nie jest już pewniakiem
na którego stawiałem
z zamkniętymi oczami
zmysły zapachniały prochem
dotyk budzi szaleństwo
słuch pożądanie
smak słodko-słoną rozkosz
skruszyłaś mury
skosztowałem jabłka
stałem się nagi
nie spuszczam wzroku