Ulica wpatrzona w ulicę, zalotnie
mrugają latarnie. Chodniki pętlą się
i ocierając sennie o siebie,
też w końcu zasną.
W tym momencie, nic wiedzieć nie chcę
o ulicach z twojego dzieciństwa.
Stare adresy i numery telefonów,
wspomnienie śniadań i kolacji,
zostawmy sobie na deser.
To przecież też jest jakieś miejsce.
Nic dodać. Można by coś ująć.
Odwróć się, śpij.