Trzypozycje
Dołączył:2011-12-20 09:28:52
Miasto:Wroclaw
Wiek:43
Średnia ocen: 2
Głosów: 2
Komentarzy: 2
Długo myślałem. Myślałem o czasach, kiedy podpalałem krzaki za torami kolejowymi na fabrycznej. O długich godzinach, które przeleżeliśmy w słońcu, przegryzając słodkie źdźbła trawy, planując kolejną, pełną dzikiej emocji wyprawę na szaber. Musieliśmy wtedy przejść koło altanki starego Walędziaka. Człowieka - komara. Seryjnego mordercy osiedlowych kotów. W latach 70 -tych był listonoszem. Znał każdego na naszym osiedlu i nie raz ucinał sobie dłuższe pogawędki z sąsiadami. Taki zwyczajny listonosz. A potem któregoś dnia, jego syn w ataku złości zadźgał mu żonę a jego prawie pozbawił wątroby. Od tamtej pory mieszkał w tej altance. Za każdym razem wracając z działek, czuło się satysfakcję. Bóg wie, co on by zrobił, gdyby któregoś z nas złapał w swoje chude komarze ręce. Starsi koledzy mówili, że smalec.
Pamiętam jeszcze moją matkę wołającą mnie na obiad. Każdy z naszej bandy wiedział co, który z nas ma na obiad.
- KRZZYYYSIEEK !!! ROSÓÓÓŁ STYYYGNIE !!!. Rosół królował. Rosół najłatwiej przecież, a potem pomidorową.
Parkingowe spotkania naszych ojców przy maluchu sąsiada. Sąsiada wiecznie grzebiącego pod podwoziem, sąsiada którego pewnie każdy z nas pamięta tylko od pasa w dół.
I pepsi-colę do niedzielnego obiadu pamiętam. I taty z raichu powroty, marcepany, czekolady, mamby i donaldy.
I gdy to sobie tak wszystko wyobrażam i przypominam, to nagle czuję się tak cholernie szczęśliwy, że chciałbym się zerwać na równe nogi i krzyczeć i śpiewać i...
Nikt nie dodał negatywnej oceny do tego utworu.