niestępione lęki<br />
o ułamek sekundy za nisko<br />
dźwięczą w tle bezsennego dnia<br />
skorzystam<br />
z waszego szczęścia<br />
i wezmę w nawias<br />
uśmiech który co noc<br />
każe mi konstruować<br />
zemstę jutra<br />
nad dzisiaj<br />
nad wczoraj<br />
a ponieważ zapomniałam<br />
jak to jest być w istocie<br />
stwarzam sobie pozory<br />
że może tylko ja<br />
cieszę się<br />
<br />
deszczem<br />
zimnem<br />
wiatrem<br />
złem<br />
<br />
pięść bieleje <br />
a żyły wychodzą z siebie<br />
czasami tak<br />
jest lepiej lżej<br />
nie można przecież<br />
udawać w nieskonczoność<br />
i cieszyć się<br />
<br />
wiosną<br />
ciepłem<br />
słońcem <br />
dobrem<br />
<br />
i coś w tym jest<br />
bo na firankach chmur<br />
pierwsze krople<br />
zwiastują że świat mnie wysłuchał<br />
uśmiecham się<br />
do złamanego parasola<br />