kawa zwilża wargi
do ucha szepcze przeciąg
a miłość gryzie szklanki
skraplam się w słońcu
zanurzam w trawie
z dźwięków wykrojony
pieśni nie strawie
konsumuje zatem
krople deszczu
spoinę nieba z ziemią
krwawą melancholią
spisuję obrazy
na użytek duszy
osobliwej zarazy