W uszach wiatru szum, w płucach brak już tchu
Nie poddaję się, nie pokona mnie
Ten tatrzański szlak, byłem tu nie raz.
Nagle głuchy grzmot przerwał wiatru głos
Niczym wściekła rzeka nadpływa z daleka
Bierze mnie w ramiona kochanka szalona
Kochanka zazdrosna, muszę już z nią zostać
Pod okryciem lodu, zbawiennego chłodu
Na dnie tego stawu zaśniemy od razu
Na wieki złączeni, losem połączeni
Ja i Ona... lawina szalona