Trzypozycje
Dołączył:2011-12-20 09:28:52
Miasto:Wroclaw
Wiek:43
Średnia ocen: 4
Głosów: 4
Komentarzy: 1
Psa przejechali mi ludzie, którzy przybyli po pieniądze. Pies był mały, więc mogli nie wiedzieć, że po nim jadą. Mały, za to bardzo długi. 27 kilometrów wspaniałego psa. Wsiadłem do auta, dłonie trzęsły się na kierownicy. Po drodze ciągle mijałem jego zakrwawione zwłoki. W końcu dogoniłem ich, w lesie, podjechałem spokojnie i uderzyłem z boku w tył auta, jak to robią policjanci w filmowanych z powietrza pościgach w USA. W lusterku wstecznym malały tylko droga i częściowo pies. Po kilku minutach zacząłem się uspokajać. Postanowiłem pojechać do końca psa i pogłaskać go po pysku ostatni raz. Jechałem tak pół godziny, po obu stronach drogi z prędkością auta zaczynała się jesień. Pies kończył się w słońcu na samym skraju lasu. Podszedłem, nachyliłem się i pogłaskałem go. Złotawe pola ciągnęły się po horyzont, słońce przyjemnie podgrzewało mi twarz. Wśród szumu drzew, w oddali, chyba usłyszałem, jak pisnął po raz ostatni.
Nikt nie dodał negatywnej oceny do tego utworu.