I nie oddaje nikomu,
Że wstając rano widzi nas
Jak wychodzimy z domu.
Jakże samotny wtedy jest
Lekko skonfundowany:
Nie dość, że opuścili go
To drzwi zaryglowali.
Jak się wydostać zza tych drzwi
Próg swój własny przekroczyć
Z domownikami razem być
Tęsknotę tą zakończyć.
Ptaszek strzepał z siebie kropelkę
Pierwsza łza po dachówce ścieka
Lecz dom rozweselił się
Z wysokości komina dostrzegł właśnie człowieka ...