i precz pragnienia każą wygnać,
w kochaniu bezrozumnym trwają.
Którym na miłość kładą limit,
kochać stanowczo zabraniają,
ci łakną choćby fałszu chwili.
Komu miłości nie wystarcza,
by drugim nadać prawo do niej,
kochaniem przez niedosyt gardzą.
Kto mówi, że nie taka miłość,
niż ta co w drugim się wykluła,
jak ślepiec bez jej światła żyje.
Ci, którzy nie chcą się skaleczyć,
miłością zranić – ranią drugich,
przez brak odwagi sobie przeczą.
Którzy miłości łakną ciepła,
sami na tarczy ją składają,
aby jej krew na zawsze skrzepła.
I płacze miłość odrzucona,
gdy mówią: ona nie istnieje,
bo jej nie widzą. Więc zmyślona?
Z miłości braku - zaprzeczanie,
z głodu porywów niespełnionych
jest pieśni o miłości łkanie.