rzucanych na ubitą
plamy od cisnęły
rysy pąsowej pasji
krawiec kraje
nie staje szewcu
cierpliwości
bez butów
słoma nie wylezie
opadły liście
soczysta czerwień
tli w tle
walają się uwalane
kałuża sączy soki
rozmyte
plamy odbiła
złamała biel rękawiczek