Słyszę go... odwieczny morderca snu,
znów mnie skazuje na gniewną rzeczywistość,
wewnętrzny ogień bewzględnej niechęci,
narastającej co dnia... od wieków już,
i znów ból i gniew, zjadane z kanapkami o poranku,
poranna toaleta zamętu, przybranie okularów szarości.
... dziś znów nikt mnie nie zrozumie.
Trwam w beznadzieji, nazwij mnie ...
Ostoją Gniewu.