otaczała mnie wszędzie, niczym woda nurka głębinowego
Płynąłem przezeń nie znając kierunku, bez celu
przede mną wyłaniały się drzewa, lub krzewy
chyba iglaste,.. pokryte krwistoczerwonymi kroplami,
stróżkami życia, ... jego esencją...
Przeraziłem się lekko... lecz ta ciekawosć....
nieznośna chęć posiadania wiedzy... płynąłem...
Mym oczom ukazało się monstrum, z gniewnym obliczem
odziane w bladą koszulę strachu, mdły krawat krzyku,
Na wierzchu przebijała się purpurowa marynarka bólu
jaskrawo żółte spodnie szaleństwa, oraz szare buty niechęci
Bestia spojrzała na mnie spode łba, i rzekła
- czy spojrzałeś w bezkres swojego bezproduktywnego życia
i odpowiedziałeś na trudne pytanie być, czy mieć?
- nie - odpowiedziałem - wiedząc że mój koniec jest bliski
- więc spier... - odpowiedziała bestia