budząc uśpiony diament
okryty szarością
dziki nie oszlifowany
nie znał uroków życia
jak zapomniana studnia
porastał zwątpieniem
pożądliwym spojrzeniem
niczym doskonały szlifierz
zmieniłaś go w brylant
zaiskrzył szalonym porywem namiętności
ożył purpurowym wschodem
poczułem krążącą w żyłach krew
pragnienie posiadania i zdobywania
jednym dotykiem gorących warg
zbudziłaś pierwotny instynkt
przetrwał dla ciebie