Tylko w szlafroku i bosa.
Słońce jeszcze za blokami,
Ale wychodzi już bokami.
Usiadła na mokrej trawie,
Zaciągając się nikotyną,
Rozważa co było nerwów przyczyną.
Wspomina o minionej nocy,
Kiedy poddała się dziwnej mocy.
Uległa rozmyślaniom swej psychiki,
Ale nie może o tym pogadać z nikim.
Boi się następnego wieczora,
Bo nie wie, czy dopadnie ją znów zmora,
Co jej nie pozwala w pracy wariata,
W najstarszym zawodzie świata.