- cała niewyjściowa, w papilotach.
pies obszczeka, kapeć zadrze nos
zacznę się tłumaczyć nie na temat.
udam, że przypadkiem drży mi głos,
że jej nie poznaję. mylny adres?
że się przecież miał odwrócić los,
że co nagle przecież jest po diable!
spojrzy na mnie z drwiną, no i w śmiech,
wciśnie się do sieni nieproszona.
zrobię wtedy nieco głębszy wdech,
pojmę, że naprawdę przyszła ONA.
zamiast prosić, by wyniosła się,
będę chciała małą chwilę zwłoki.
bym zdążyła podmalować brew,
przeprasować płaszcz z tamtego roku...
Chociaż każdy dobrze o tym wie,
że nie ważne, co się nosi w domu,
ale kiedy w progu nagła śmierć,
wolę nie pozbawiać się fasonu.
zatem będę nosić się od dziś,
jakby żadne jutro przyjść nie miało.
i ryglować nie zamierzam drzwi.
skłamię gładko, że się spodziewałam...