ona urocza, rozpromieniona.
on jak wcielenie zadowolenia.
ona coś szepce, trwożnie spoziera.
on się wypręża, wciąganie brzuszka...
szepce coś czule do pani uszka.
kokieteryjne para bryluje.
coś będzie z tego? ktoś miętę czuje?
już veni, vidi i vici krąży...
jak pies do kości pan pewnie dąży...
wszak kości sprawnie są już rzucone...
kolejną wzięli diabli ...odsłonę,
gdy z nagła w dialog fraza się wkrada:
"do domu, draniu!" (- wstyd i żenada..!)
pani umyka rączo jak łania,
gdy ślubna pana wkrada się w zdania.