nie zastała mnie na miejscu
twardy korzeń
wykarczowałem
rozejrzała się za mną tęsknie
spojrzenie zadrgało wątłą łzą
garb pleców
kuśtykał w ciemności
kiedy cierpliwość się dokołatała
do mojego bulgoczącego serca
tęskna wątła łza
zogniskowała prawdę przez ciemność
nie złamałem się
zabrałem ze sobą
wykarczowany twardy korzeń
nim wsparty
dokuśtykałem z powrotem
łza spotkała łzę
narodził się śmiech