w kolejkach łacina i fetor
i metki na pustych kafelkach.
nie nauczyłam się czekać.
kiełbasę rzucali do społem;
kolejka tez mięsem rzucała,
że przecież igrają z narodem!
pół kilo kiszki wystałam.
a w tubki z szarego papieru
szczęściarzom sypali cukierki.
po pierwszej amator odskoczni
mógł nabyć pełne butelki.
dziś w hiper i super marketach
- obficie w kolory opływam.
towarem deficytowym
została miłość szczęśliwa.
choć produkt to pierwszej potrzeby,
do życia potrzebny jak woda.
na półce jedynie drwi napis:
wciąz miłość deficytowa!