czyżby coś skrywały?
miliony pytajników, sekretów, tajemnic.
z natury zagadkowe jak byty odległe,
co raz znajome się zdają,
znikają, gdy wejdziesz.
i ślusarz nie zaradzi
złotą rączką zwany,
gdy w czeluściach tajni schowane pamiątki
- zaszłości bez wyceny i okruchy strachu...
cisza po nich jedynie
przemyka jak makiem...
przez klucze tak odcięci
od zgłębienia siebie.
tak w sobie pogubieni
niczym ziarna w trawie.
przez wizjer zaglądamy
pełni onieśmieleń,
kołatkę już patyna
oplątała w zieleń.