od dnia do dnia
od wczoraj natarczywie
coś w nas się tli
i czuwa w nas
zachłannie łowi oddech
na niekoniecznie gładką nić
nanizujemy dzisiaj
by paciorkami kolejnych mgnień
ozdobić perspektywę
co noc się jutro jakieś śni
odmienne wciąż i wciąż
raz uśmiechnięte i pogodne
to znów spaczone grą
jak marionetki groteskowo
szarpiemy się na oślep
aby być
aby być
łowić sny