Do cna
Odurzona pustką
Rozpadam się
Łzy już nawet nie słone
Wyżlebiają policzki
A gardło krzyczy milczeniem
Dlaczego jesteś tylko na zdjęciach?
Zajęty przeze mnie
Mną się nie zajmujesz
Do snu codziennie
Samotność mnie całuje
Żyjesz obok
Zamknięty w bańce
Nie do przebicia
A ja pękam coraz boleśniej
Za zamydlonymi oczyma
Umywasz od tego ręce
Dlaczego bliskość
Przykryło pożądanie?
Dzielimy się jedynie
Swoimi ciałami
Przećpani
Zabijasz nas dystansem
A mogliśmy tyle…
Razem