wasze najpiękniejsze
rozchwianą dziecięcą kreską
śmiały się do mnie falistymi ustami
urastała piramidka w koszyku
kraszona świergoleniem o
niczym wszystkim
świecie
pukały święta zapachem
pękatym wazonem bazi
czas łasił się do stóp
dzisiaj tykanie
jutro zasiądziemy do stołu
zaparzę dzbanek kawy
odgrzejemy wspomnienia
a po kolacji
zagramy w czy pamiętasz
utonę w zdziwieniu
że wczoraj małe dzieci
zamieniam się w czekanie
pełne dorosłych was