podszedł
delikatnie oczy przysłonił
bez słów
usta całował
słodyczą namiętności
aż Świat zawirował
jak magnes przyciągnął
zapachem zmysły uniósł
jak Pan Tadeusz
z sokiem malinowym
albo Lech
gorący pożądaniem
niczym zapach leśnych kwiatów
odprężenie dał
i energię jak cafe latte
pragnąc coraz więcej
już go łapię w pół
paluszkami wędrując
kontur twarzy chcę uchwycić
a tutaj budzi ze snu
cudowny Księżyc
schowany pod daszkiem z obłoku
pełen namiętności
jak na tajemnicę przystało
samopoczucie rozmarzone
i zauroczonie zostało
jeszcze spojrzeniem błyskotliwym
myślę...
...co dzień przyniesie noc...?...