rodzi nowe światy na starych kurchanach
jak mam się pogodzić - pytam siebie samą
z celebrą narodzin, która w tan porywa
pląsy wyobraźni mkną w jutra zieloność
kamyki pod stopą dotkliwie kąsają
melodia rozkwita, zapachniało majem
obrazy te z wczoraj skrywam w cień jabłoni
w cudzie narodzenia grzebię dawne stypy
kołyszę w ramionach poczęte nadzieje
jedno oko łzawi, drugim znów się śmieję
zaplątana w wiosen wielobarwne chrzciny
stroję się w kwieciste, tkane majem barwy
posępne tonacje odchodzą w milczeniu
korowodem cichym w głębie zapomnienia
różowe refleksy wtapiam w okulary