dym komańczackich tipi mnie dolatuje
a ja pędzę krowy przez łąki Alabamy
moja droga jest przede mną
moja droga jest za mną
po bokach tylko trawa
a ja pędzę krowy przez łąki Alabamy
na głowie mam słońce
kapelusz nad horyzontem
pod trawą kopyta
myśl w sercu a czucie w głowie
i pędzę krowy przez łąki Alabamy
wieczorem rozpalę ogień
rozłożę się na derce
pod głowę wcisnę tobół
i przyśni mi się raz jeszcze
jak pędzę krowy przez łąki Alabamy
gdy o świcie się zbudzę
nie otworzę oczu tak prędko
by zobaczyć jak wstaję
wsiądę najpierw na konia
by stąd sięgnąć spojrzeniem
jak pędzę krowy przez łąki Alabamy