wpatrzony w ołtarz
przykryty obojętnością
słowa spływają
niczym deszcz po ortalionie
znikając w kałużach zapomnienia
święci spoglądają
niewidzącym wzrokiem
Chrystus sam kontempluje
swoją mękę
twarze na obrazach
rozpływają się
w ironicznym uśmiechu
skrzydła aniołów
postrzępione
niczym moje myśli
spoglądam na rzeźbę
wyciągnięty palec
kościstej dłoni
zagłębia się w serce
dotykając pustki
moja prośba o natchnienie
powraca ciszą
zostałem sam
by odnaleźć siebie
nagle kościołem wstrząsa
chóralny śpiew
hymn do cecylii
budzi duszę
słyszę niebiańskie głosy
znowu jesteś ze mną