o cudownym spojrzeniu prawdziwym.
Gdy ją przytulał marzyła zatrzymać wskazówki,
ale rozczarowała się,
jednak ich czas był krótki.
Wpatrzona w Jego oczy wierzyła,
że nigdy jej smutkiem nie zaskoczy.
Jej sny o przyszłości po raz kolejny zniknęły w ciemności..
Nie rozumiała dlaczego??
Przecież robiła nic złego..
Jak trzeba było - czekała,
gdy miał zły dzień - rozumiała,
kiedy mówił "KOCHAM" - ufała.
ZAWSZE TAK SAMO MOCNO KOCHAŁA!
Mimo tych ran tyle zadanych,
głupia, naiwna opłakuje kontami..
Od tej pory jej wiara w miłość zgasła....
Nigdy już nie zaufa, nie pokocha !!
Przez życie w powolnych, samotnych krokach.
Nie cierpi Go, nie na widzi, a zarazem kocha i szlocha... ;(