jak pełnia księżyca
burza hormonów
płodna myśl
jesteś centrum kobiecego cyklu
ulepiony z tęsknoty
wycia w głuchą noc
szampańskiego tak
retorycznego nie
raz na ten czas
kreślisz kręgi na tafli wody
zamienione lądy
przedpokój z sypialnią
w korytarzu pustyni
zostawiony ślad
a ja rzucam dla ciebie
matkę bogów męża złudzenia
i samą siebie też opuszczam
zrób niespodziankę
zjaw się innego dnia
całkiem nie w porę
kiedy nie będę sprężonym
oczekiwaniem
kiedy będę sobą
nareszcie mnie poznasz