z nosami tuż przy ziemi
wdychając zapach geranium
spoceni jak zwierzęta
od słońca i bliskości
będą nas drażnić
ludzie pozbawieni wstydu
idący za ręce do ołtarza
pod ramię do grobu
zasznurowani
my znamy tylko otarcia
grzbietów o ostre trawy
mimochodem zostawiane
tropy jak tatuaże
wydarte spalonej ziemi
warcząc na los
odgryzając chwilę za chwilą
będziemy
zachłannie chłeptać z kałuży
następny dzień
następną noc