Przeciąg czaił się w przejściu jak zawodowy złodziej.
Wpuszczał jej w dekolt ciepły powiew.
Chciał jej aromat zatrzymać przy sobie.
Piła tequile pod łzy samców .
Słone łzy z obsesyjnych spojrzeń.
Ulatywała gorycz z ponacinanych cytryn.
Gdy wypuszczała oddech.
Topniały lody w drinkach na jej widok.
Spływały szminki z ust innych kobiet.
Cienkie aromatyczne cygaretki z białym filtrem,
rozpalały sie same gdy prosiła o ogień.
Zawstydzała słońce temperaturą swego ciała .
Doprowadzała noc do szewskiej pasji.
Bezwiednie umiała księżyc zaćmić.
Szlochał po każdej nieudanej walce na blaski.
Mieszka tuż obok,parę kroków ode mnie.
Spojrzeniem sięgam jej parapetów.
Rozmawiamy szeptem nawet przez internet
Potajemnie dopuszczamy się grzechów.