Pęka koszula od piersi wezbranej
Ty żeś porwała mnie w swe ramiona
I porzuciłaś bariery złamane
I wyrzuciłaś daleko wysoko
Myśli niepokorne aż pod pułap nieba
Zawirowały wtórując obłokom
I tak być musi i tak potrzeba
Zawirowały moje myśli marne
Wzbiły się najwyżej wysoko, wysoko
I już formują szeregi jasne, twarde
I runą na ziemię i będą epoką
I głosić będą prawdy przenajczystsze
Prawdy monstrualne czyste jasne
Dla starczych głów zbyt ciasne
By pojąć mogły co tutaj się stanie
I głowy te spadną na ołtarzu zdarzeń
Ich strzępy będą o litość wołaniem
A gdy to się stanie wezmę związek bratni
Na wojnę na bój już ostatni
Bo tylko ziemia moim domem będzie
Zwyciężę i polegnę
Jako ten pierwszy i ostatni