w błękitnozielonej oprawie do której chce się wejść
z miłą ochotą zatopić bardziej czytać i czytać
bo nie chce się zamknąć sztywnością swoją pewnością
w blasku słońca brokatem mieni się uśmiechnieta
choć oczy szare ma optymistyczne lecz pełne wdzięku
wędrowanie przy niej zamyślenie daje cudowne piękno
w spojrzeniu słonecznym nie każdy ją wyrazi
przed zachodem jest jak tęcza uśmiechnięta
paruje mgielną powłoką jak powieka drga
przed snem przywołuje gwiazdy szmaragdowe
które do niej lgną też te co niepewnie się chowją
wędrówka pośród Gór tunelem ciemnym jest
miejscem chłodnym w którym nocą cichą
na szczycie kolebkę szykuje dla Księżyca
by rankiem Słońce mógł przywitać swym spojrzeniem...