Na początku małym,
co prawda dlatego że moje zdolności
życiowe ograniczały się do płaczu,
za moim jedynym ,w ten czas ,narkotykiem
Mamusią.
Później , lekko leciutko przed czasem
szkolnym, moją pasją były rysunki
animowane na srebrnym ekranie,
które po latach wymieniłem na mocniejszy narkotyk
Gameboy'a colora, moją pierwszą konsole.
Grać grałem dużo, często łacząc narkotyki
raz granie na komputerze potem ćpanie
z kolegami piłki nożnej by przed snem
złapać wszystkie pokemony.
Tak ćpałem elektroniczne rozrywki,
będące dla mnie ważne,
jak dla kobiet makijaż,
czy chociażby modne ubrania.
Gdy podrosłem a gimnazjum ukształtowało
moja wątrobe, ruszyłem po 2 najmocniejsze
narkotyki.
Jednym z nich jest smak muzyki która zagłusza głosy
ciszy w mojej głowie, nadając wystrojowi mnie
tok myślenia.
Drugim z nich jest syndrom romantycznych komedii,
biegania za miłostkami i zapachu kobiety
o poranku, podsycany przez popęd seksualny
kształcujący się przez moje kochane jądra,
nadające mi testosteronu.
Koniec końców,
upicie się przed południem ,
nie wydaje się złe.