To grzech śmiertelny, pokusa zdradliwa
Jak złodziej co w serce zagląda zachłannie
Umysłu jego konstrukcja wadliwa
W niemocy wersy układa jak szczeble
Jakby do nieba chciał wejść po drabinie
W rozpaczy, zazdrości, obłędzie nieziemskim
Jeśli się nie pospieszy - to zginie
Rzuca się w otchłań, w wir namiętności
Karmi swe żądze, ulega kuszeniu
Z romansu zrodzi się wkrótce poemat
Równy postacią rodzica natchnieniu
Gdy minie chwila słabości człowieka
Pot z czoła zetrze, ślad uniesienia
Chce skryć przed światem czyn zakazany,
Więzić swe myśli i ukryć pragnienia
To co się stało się nie odstanie
Natura zrodziła podobne dziwadło
Lepiej się poddać lub walczyć z nią w parze
Niż życiu pozwolić by martwe upadło