mija kolejna doba kłamstwem napisanej prawdy
Budzący powolnie rozwijający się kwiat
zapala nadzieje przed wchodem słońca
Znika cisza zatopiona w obręczach nocy
budzi się płacz każdej istoty
Myśli znów będą rozdmuchane
ktoś je podchwyci niezrozumiale
Dla braku wyboru własnego
ktoś zaśnie duszą na całego
Umrze, w swoje obłudnej nadziei
dziecinnego snu przyszłości
Zapłacze za nim zdąży odejść
trzymając kartę swojego rozdania
Patrząc na siebie zapragnie spasować
do końca na cudzy dotyka cienia czekając
Ostatnia myśl z myślą się pytają
Kto pyta się pytając
Chcąc poczuć ogień z wodą zmieszany
dwa dalekie bieguny połączając
Ostatnie marzenia na zmoczonej tęczy
promień słońca powoli spała
kończy się wszystko, co zmieścić
pustka w głębi nie umiała...