papiaki nie utrzymują szczelności sumienia
słodkiej deszczówki nabiera mój pusty balon mnie
pękam
ciężkostrawna woda uwalnia martwy skórzeń
flegma i sadza i kryształ
jutro czas już poodcedzać
głupia ta zabawa z własnym potępieniem
Boże przebacz
Boże łaski