o wschodzących gwiazdach wścibsko podśpiewując<br />
prężąc pierś od siebie do nieba wyniośle<br />
od czasu do czasu de.moralizując<br />
<br />
kiedy wszystkie ptaszki patrzące mi w oczy<br />
zlatują się do dłoni rozgorączkowane<br />
ich śpiew w dźwiękach płynie lirycznej rozkoszy<br />
ona szeptem szepce ach niespotykane<br />
<br />
z nią inaczej nieco życie się klaruje<br />
uprawiamy grządki gdzie ona przesadza<br />
ja wkładam rozsady korzeniem w dół tu jest<br />
pies i bezlitośnie pogrzebana władza<br />
<br />
ach gdzież ty opętańczy losie się przechadzasz<br />
ja pracuję ciężko ty (b)rodzisz w przypadkach<br />
chodźże tu głuptasku trochę poobnażać <br />
powinniśmy się w tych i owych zagadkach<br />
<br />
banał śmieje się nożem rymu tudzież treścią w kroku<br />
i gdy krzykniesz basta nie zdzierżę ci tego<br />
przewertować spróbuj pod kołderką zmroku<br />
to czego na szczęście pismem wyrazić się nie da<br />