Pochyleni do ziemi jak wierzby wiekowe,
twarzą pokrytą pejzażem przemijania
stanowią arcydzieła nie do skopiowania.
Z ciemnymi chmurami na horyzoncie
lub jasną tęczą wyrzeźbioną w marmurze,
ciało podtrzymywane laską, szuka wolności
choć odrobinę tej, co była w przeszłości.
Uwięziona dusza, do skrawka ziemi ucieka
wielokrotnie cenniejszej od uncji złota.
Tutaj jest bliżej do nieba i blasku słońca,
wśród drzew i kwiatów dalej do końca.
Raczkują jak dzieci na kolanach, nieporadnie
by zbudować astronomiczną twierdzę.
Zbolałe dłonie wynoszą z ziemi życia kwiat,
pragną naprawić nieprzyjazny dla siebie świat.