siedzieliśmy nad brzegiem oceanu
spokojnego jak liść na wietrze,
bryza przypominała nasz dawny śmiech.
Trzymałaś mnie za rękę, oparta
na mym drżącym ramieniu
były to ostatnie nasze minuty
na tym starym świecie
Zachodzące słońce zdawało się nudzić
na tle śmiejącego się na pomarańczowo nieba
fale próbowały zwrócić na siebie uwagę
tańcząc i roztrzaskując się w pył.
To był ten dzień. Chmury przykryły wszystko
mgła dopełniła dzieła. Widziałem tylko Twoje oczy
Czułem tylko Twój dotyk połączony z ciepłym oddechem,
wszystko miało się zmienić.
Meteoryty i komety zaczęły trząść ziemią
blaskiem przebijały się przez ciemną zasłonę.
Ostatnie sekundy były piękne.
Chciałem zatrzymać czas.
Spieniona przez uderzenia woda
uformowała się w bramę, która miała nas zamknąć.
Ty, nagle stałaś się biała, byłaś jedynym aniołem,
którego usta pełne miłości otuliły moje.
Wciąż jednak piszę bo był to koniec
świata pełnego zmartwień i niepewności.
Zalane zostały oceanem dobra, a Ty
Ty doprowadziłaś mnie tu,
do sypialni, w której na zawsze mieliśmy być razem,
w której mieliśmy nikogo nie potrzebować.
Szkoda tylko, że to był tylko, tylko sen.
Szkoda, że Ciebie już przy mnie nie ma.