w głowie mocny haj,
bezimienny w świecie
stoję na krawędzi chmur.
Siedzę teraz na dachu
i oglądam film bez słów.
Opowiada o romantycznym
idiocie idealiście.
Bohater ciężko pracuje
myśląc bez celu.
Nie ma pieniędzy
śpi w konfesjonale.
Metal ślizga się po czole
piję pierwszą z rana
mentalną kawę
z jedną łyżeczką grzechu.
Bohater budzi się w piekle
po tym jak kochał się z Bogiem.
Zasypia na jawie i
pali się we śnie.
Nadgryzione kwiaty
niesie dawnej miłości,
zapomniał adresu,
topi się w Styksie
Ołów koi pragnienie,
chłodzi zimny wiatr.
Jeden krzyk
i zwycięstwa smak